— Zrobiłbyś lepiej, gdybyś sobie poszedł na polowanie.. albo djabli wiedzą gdzie... męczysz mnie, irytujesz... Idź sobie!...
Tym sposobem nigdy nie wiadomo co trzeba zrobić czy, iść, czy zostać... Wybór trudny!... Ale gdy Pani krzyczy, Pan coraz częściej wychodzi...
Ach naprawdę, że wzbudza on politowanie!
Pewnego poranka gdy wieszałam bieliznę zobaczyłam Pana w ogrodzie. Lubił zajmować się ogrodownictwem... Wiatr podczas nocy pokładł kilka gieorgiń na ziemię, więc je przywiązywał do słupków. Bardzo często, gdy Pan nie wychodził nigdzie przed śniadaniem, zajmował się ogrodem, zajmował się zresztą byle czem. Było to zawsze wtedy, gdy uciekał przed nudami wewnętrznemi... Podówczas nie wyprawiano mu scen... Zdala od pani stawał się innym. Jego twarz rozjaśniała się, oczy połyskiwały... Charakter jego naturalnie wesoły brał górę... Naprawdę nie był on nieprzyjemnym... Naprzykład w domu nie mówił nic do mnie, zdawałoby się, że nie zwracał najmniejszej uwagi... Ale na dworze nie tracił nigdy sposobności do wypowiedzenia grzecznego słówka, wtedy oczywiście gdy był pewnym, że nie jest szpiegowanym przez panią... Podczas gdy nie rozmawiał zemną patrzył na mnie, a wzrok jego był bardziej wymownym niżeli słowa... Bawiło mnie obserwowanie jego zachowania, nie dawałam jednak żadnej odpowiedzi tym jego spojrzeniom, nie chcąc aby myślał o tem na serjo... Przechodziłam przez aleję, przy której pracował, pochylony nad gieorginjami, i nie zwalniając kroku powiedziałam doń:
— Ach jak Pan pracuje dzisiejszego ranka!
— A tak! — odpowiedział... te przeklęte gieorginje...
Prosił, abym zatrzymała się chwilę.
— I cóż Celestyno? Mam nadzieję, że już teraz przyzwyczaiłaś się tutaj?
Zawsze ta manja!... Zawsze jednakowe usiłowania na-
Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/75
Ta strona została przepisana.