Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/88

Ta strona została przepisana.

skim i myślę, że od bardzo dawna nie otrzymał żadnych wiadomości. A moja siostra Luiza? Gdzież jest ona obecnie? Nie wiem. Odkąd porzuciła nas, idąc na służbę do Jana Duft z Conrarmeau, więcej nie słyszało się o niej. Była to tu, to tam, djabli wiedzą gdzie!
Może i gdzie jest w jakim domu, a może już także nie żyje... A może również i brat mój umarł... A więc po cóż tam miałabym jechać? Cóżby mi z tego przyszło? Nie mam tam nikogo, a mojej matce z pewnością nic z tego nie przyjdzie. Te graty, jakie posiadała, nie wystarczą pewnie jeszcze na zapłacenie wódki, za którą była winna. Wszystko to jest śmieszne... Gdy żyła, nie myślałam o niej nigdy i nie miałam ochoty zobaczenia jej. Jeżeli pisałam do niej, to tylko wówczas, gdy zmieniałam miejsce, aby jej przesłać swój adres. Ona tyle mnie biła, byłam tak nieszczęśliwa z nią, wiecznie pijaną... A teraz, gdy dowiedziałam się o jej śmierci, dusza moja cierpi i czuję się jeszcze bardziej samą, więcej samą, aniżeli kiedykolwiek.
Przypominam sobie z niebywałą wyrazistością swoje dzieciństwo. Widzę nanowo wszystkie istoty i rzeczy, z jakiemi związany był początek nieubłaganej nauki życia. Naprawdę, że z jednej strony jest zbyt wiele nieszczęścia, gdy z drugiej jest nazbyt wiele szczęścia.
Świat nie jest sprawiedliwym.
Przypominam sobie, jak pewnej nocy — byłam wówczas bardzo mała — pamiętam, zerwaliśmy się na równe nogi, zbudzeni dzwonieniem statku, wzywającego ratunku. Ach! te męczące nawoływania podczas nocy, jakież są one przerażające!
Od świtu wiatr świszczał, przynosząc burzę: przystań była cała zalana rozwścieczonemi falami; jedynie kilka statków mogło przylądować, nieszczęśliwa reszta znalazła się w niebezpieczeństwie...
Podczas gdy ojciec zajmował się połowem ryb na morzu koło wyspy Sein, matka moja nie niepokoiła się zbytnio.
Spodziewała się, że jak zwykle na przystani wyspy nastąpi odpoczynek. Teraz, usłyszawszy wycie statku, wzywa-