Strona:PL Mirbeau - Pamiętnik panny służącej (1923).djvu/94

Ta strona została przepisana.

ze swoją żoną i dwiema córkami każde lato przepędzał w małym, opustoszałym zameczku w bliskości Comfort... Dzielni byli to ludzie, ale tacy smutni, tacy smutni!... I manjacy!... Nigdy na twarzy ich uśmiechu, ani radości w ubraniu, które nosili zawsze czarne...
Pułkownik urządził koło, i cały dzień obracał jego bukszpanowe szpulki, lub raczej kule owalne, które nazywają „jajkami“, a które służą w gospodarstwie do cerowania pończoch.
Pani układała prośbę za prośbą o otrzymanie sklepu tabacznego. A dwie córki, nic nie robiły i nic nie mówiły. Jedna z ustami kaczego dzioba, druga z twarzą królika, młode, chude, kamieniste i zwiędłe, usychały, zupełnie jak dwie rośliny, którym wszystkiego brakuje, gruntu, wody i słońca... Zanudzały mnie śmiertelnie... Pod koniec ósmego miesiąca porzuciłam ten dom, ot strzeliło mi do głowy, czego później żałowałam...
Ależ czego!... Znalazłam się w Paryżu, tchnęło życiem wokoło mnie... Jego oddech napełnił moje serce nowemi pragnieniami:.. Dobrze, iż nie wychodziłam nazbyt często.
Podziwiałam w zdumieniu ulice, zaprzęgi, tłumy, pałace, błyszczące powozy, strojne panie... I gdy wieczorem szłam spać na szóste piętro, zwoływałam inną służbę z tego domu, której żarty były dla mnie prześliczne, a ich opowiadania były dla mnie zachwycającemi niespodziankami... Podczas tego krótkiego czasu, przez jaki przebywałam w tym domu, widziałam co wieczór, tam na szóstem piętrze, całą rozpustę i brałam w niej udział z uniesieniem i niewprawnością nowicjuszki... Ach, jakże karmiłam się wówczas temi czczemi nadziejami wątpliwych ambicji, tym zwodniczym ideałem przyjemności w zepsuciu...
Och tak!... Jest się młodym... nie zna się życia... Unosi się marzeniami własnej imaginacji... Ach, marzenia! Głupstwa... mam ich wyżej nosa, jak mówił p. Ksawery, chłopak najzupełniej przewrotny, z którym często rozmawiałam.