Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/100

Ta strona została przepisana.

Niechaj zasnę!

Chce wejść do pałacu i cofa się.

Och! śmierci straszliwa opończy!
Czuć, jak stał się w pierś wbija, jak krew strumieniami
Po drżącem ciele spływa, broczy je i plami!
Nie, nie mogę! Boję się! Starcy, przed źrenicą
Czarna chmura mi wstaje, pot mi zlewa lico!
Eur. Jeśli to prawda, nie wchodź, nieszczęsna! Masz drogę
Otwartą. Myśmy niemi. Uciekaj!
Kas. Nie mogę!
Trzeba wejść — i mnie musi cudzołożna suka
Powalić obok Pana. Więc niech mnie nie szuka.
Cześć najwyższa, dla podłych tylko niepojęta,
Śmiało na śmierć iść! Idźmy!... A ty bądź przeklęta,
Jaskinio, gdzie z mordercy rodzi się morderca,
Gdzie ojciec — córkę, matkę — syn własny uśmierca,
Gniazdo sępów, przybytku fatalnej potęgi!
Przez pogwałconą wiarę, złamane przysięgi,
Przez tę zemstę straszliwą i radość bezbożną,
Przez źrenicę podstępu baczną a ostrożną,
Przez posępne królestwo, gdzie idą żyjący,
Przez przerażenia nocy, wiatrów świst rzężący.
Przez jęk rozdzierający, co bije z otchłani,
Przez bogów, co ślad zbrodni chwytają zdyszani.
Przez me miasto spalone i Jud mój wyrżnięty,
Bądź na wieki przeklęty, o grodzie! przeklęty!

W chodzi do pałacu.
VIII.
Talthybios, Eurybates, chór starców.

Talth. Obyż Zeus kłam tej klątwie chciał zadać straszliwej!
Eur. Niestety! zwykła rzecz to, że człek, póki żywy