Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/105

Ta strona została przepisana.

Talth. Chwytać siekiery, miecze! Tu próżne zwlekanie!
Za nogi wlec tyrana po za grodu bramy!
Działać szybko, druhowie, a pewnie wygramy.
Eur. Biegnijmy! lud się musi zgromadzić co żywo
I tłumnie na siedzibę tę napaść straszliwą.
Spieszmy się!
Klit. Dość już, starcy! Próżne te narady.
Na każdym progu siadł już grozy strażnik blady.
Syn Thyesta był wszędzie. Dzidy jego pchnięcie
Hardym ustom milczenia włożyło pieczęcie.
Milczcie i wy. Jeśli nie, — przez ukaranego,
Co w krwi leży, przez piekła! klnę się, nie ustrzegą
Was ani włosy białe, ani we łzach oczy,
Niezbłagane żelazo krew z żył wam wytoczy:
Wszyscy umrzecie, starcy! Macie mą przysięgę.
Talth. Królowo Klitajmnestro, masz moc i potęgę.
Milczymy. Niech z rąk Bogów zemsta padnie święta!
Eur. Lecz jeśli kiedyś grom się nad tobą rozpęta,
Jeśli straszna pokuta wyrówna twej zbrodni,
Pomnij, kobieto!
Klit. Dobrze, przyjmę ją najgodniej.
Rzućcie tę próżną troskę, która żre wam łona.
Rozejść się!

Starcy wychodzą.
X.
Klitajmnestra, sama.

Klit. Kocham, władam! Ma córka pomszczona!
Teraz niech grom się zbiera w niebieskiem przezroczu!
Czekam go z dumnem czołem i nie spuszczę oczu!