Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/157

Ta strona została przepisana.

La mousse fut pieuse en fermant ses yeux mornes...



Na posąg strzaskany.

Zbożne mchy — wreszcie oczy przymknęły mu smętne;
Bo w tej puszczy zapadłej szukałby napróżno
Dziew, co z mlek, w m ofiarę lały1 ongi dłużną
Na ziemię, której znaczył granice pamiętne.

Dziś chmielów, bluszczów, kalin gałęzie pokrętne
Gęstwą ziomek ów boski oplatają drużną;
Nie wiedząc, Ban czy Faun to, z ochotą usłużną
W rogi skroń potrzaskaną stroją mu odświętne.

Patrz. Skośny promień słońca, pieszcząc go łagodnie,
W twarz spłaszczoną ócz złote wstawił mu pochodnie;
Dzikie wino się śmieje krasą ust czerwoną;

I — czarodziejstwo ruchu! — szmer wiatru, dreszcz liści,
Cienie błędne, skry słońca, co drgają i płoną,
Wszystko — Doga żywego w złomie głazu iści.




JOSÉ MARIA DE HEREDIA. SUR UN MARBRE BRISÉ.