Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

Sur la plage sonore oú la mer de Sorrente...



Pierwszy żal.

Na szumnym, płaskim brzegu, gdzie morze w Sorrento
Rozpościera toń modrą u stóp pomarańczy,
Pod wonnym żywopłotem, ponad ścieżką krętą,
Jest głaz mały, nieznaczny, którego nie tknięto,
Mimo podróżnych szarańczy.

Imię jedno lewkonij kryją na nim kiście,
Imię, co nigdy wkoło nie rozbrzmiało echem.
Czasem tylko przechodzień wstrzyma krok z pośpiechem,
Przeczyta wiek i datę, odgarnąwszy liście,
I czując, jak mu oko łzawi się boleśnie,
Powie: „Szesnaście wiosen; to na śmierć zawcześnie!“

Lecz pocóż wywołuję tych scen dawnych roje?
Dajmy wiatrom się skarżyć, szemrać — morskiej fali.
Wracajcie, o, wracajcie, smutne myśli moje!
Dziś marzeń chcę, nie żali.

Powie: „Szesnaście wiosen!“ Tak — a młodość świeża
Nigdy cudniejszej twarzy nie oblała słońcem,
I nigdy blaski tego skwarnego wybrzeża
Nie odbiły się w oku bardziej kochającem!