Jak tylko idea Potopu zczerstwiała:
— Zając zatrzymał — się śród falujących koniczyn i dzwonków, i odmówił modlitwę do tęczy, poprzez siecie pajęczyn.
Oh! drogie kamienie kryć się jęły, kwiaty spoglądać już.
W wielkiej brudnej ulicy stanęły stragany, poczęto ciągnąć barki ku morzu piętrzącemu się tam w górze, jak na starych rycinach.
Krew popłynęła u Sinobrodego, w jatkach, w cyrkach, kędy pod pieczęcią Boga bledną otwory okienne. Krew i mleko popłynęły.
Bobry jęły budować. „Mazagrany“ parówać w kawiarniach.
W wielkim domu, o szybach jeszcze ociekających wodą, dzieci w żałobie oglądały przecudne obrazki.
Drzwi skrzypnęły, i na placu wioskowym dziecko obróciło się w kółko z wyciągniętemi rękoma, podobnie jak chorągiewki i koguty na wszystkich dzwonnicach, pod nagłą ulewą.
Pani * * * ustawiła fortepian w Alpach. Odprawiono msze i pierwsze komunie przy stu tysiącach ołtarzy w katedrze.