Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/232

Ta strona została uwierzytelniona.

Notre troupeau s’arrête, épars et sans haleine...


ŚPIEW KU CZCI DWÓCH MIESIĘCY
JAKIEGOŚ LEPSZEGO LATA.


Sierpień.

Trzoda nasza przystaje, bez tchu w rozproszeniu...
O, to nie tej już wiosny, to nie tego lata
Ujrzym rozlew miłości na rozłogach świata,
Wzrost gór, miast powstawanie — i w dusz własnych rdzeniu
Wzlot męski, wzlot mocarny k’prawemu istnieniu.

Wiosna minęła. O, to nie tego już lata
Żądze nasze, ze śpiewem przypadłszy do brzegów,
Ugaszą pragnień znoje. W błąd wwiodła potrosze
Miłość naszą kwietniowa radosność bogata;
Lata, co nastąpiło, zawiodła nas szata;
Wiosna obiecywała piękniejsze rozkosze.

Wiem: zboża wkrąg dojrzały; ziemia w woniach cała;
Lazur nad wzgórz kwietnością radośnie się mości...
Lecz wieczór, po dniu długim, w którym wszystko pała,
Daje noc zwiędłym ziołom bez tchnienia świeżości.

Słońce, oko ogniste, przystaje i w ziemię
Wlepia wzrok, od którego schnie nadzieja chora.
Bydło leży znużone, owoc źrzały drzemie
Śród traw, kędy, strwożeni, czekamy wieczora.


222