Nie myśl, żeś wielki, mały. Patrz dokoła siebie.
Usiądź sobie wieczorem, przy gwiaździstem niebie,
Na urwistem wybrzeżu nad morzem głębokiem.
Za pienistemi szczyty uważnem wódź okiem;
Patrz, jak rój konstelacyj z fal wychodzi złoty;
Badaj drżenia alg morskich, mew białych poloty;
Wsłuchuj się w szmery głuche, któremi zmrok dyszy;
Liczbę lat swych przeżytych wspomnij sobie w ciszy;
Pozwól duszy, zgnębionej ich ucieczką żwawą,
W młodych szałów wspomnieniach zatopić się łzawo;
Płacz, gdy głąb’ cicho szumi na skał brzeżnych straży;
A potem — myśl o Bogu, co patrzy i marzy,
Zawsze dobry, łaskawy, opiekuńczy, baczny,
O tym Bogu, którego źrenicy opatrznéj
Nie ujdzie równie dobrze lot komet ognisty,
Jak ptak marny w przestrzeni lazurowo czystéj.