w ciemności Erynnie, wielkie, blade, wychudłe, w długich szatach białych, z włosami spadającemu na twarze i ramiona, przesuwają się tam i napowrót Poczyna świtać Erynnie znikają.
Starcy argijscy, wspierając się na wysokich, zakrzywionych laskach, wchodzą z głębi i, rozdzieliwszy się na dwa półchóry, szykują się po prawej i po lewej stronie sceny. Talthybios
Talth. Drodzy starcy, lat dziesięć upływa śród żali,
Odkąd na ostrodziobych nawach odjechali
Króle nasi, u wożąc po głębi przekornej
Bohaterskiej Hellady lud bujnokędziorny,
Co, nakształt lotu ptaków drapieżnych o świcie,
Stu tysiącami wioseł bił po fal błękicie.
I żaden nie powrócił z wodzów, z wojowników!
Eur. Tyle naw, wielkie Bogi! tyle dzielnych szyków!
Talth. Co ust, gryzących piaski krwią dymiącą zlane,
Co rumaków żujących swą przedśmiertną pianę,
Co włóczni, druzgocących okręgi puklerzy,