Strona:PL Miriam - U poetów.djvu/96

Ta strona została przepisana.

Wędzidło, Córo Królów, godne wykujemy,
Które nieraz ubroczysz pianą złości niemej!

Wchodzi do pałacu, za nią kobiety. Kasandra stoi wciąż nieruchoma.
VII.
Talthybios, Eurybates, chór starców, Kasandra.

Talth. Czyżby mowa Hellady nie była ci znaną?
Kas. Bogi! Czara jest pełna! Straszne przyszło rano!
Eur. Nieszczęśliwa! Co znaczą te jęki złowieszcze?
Kas. Czemuż mord mię oszczędził? czemu żyję jeszcze?
Hadesa moc przyzywa mię nieunikniona.
Gdzie jestem?
Talth. Masz przed sobą gród Agamemnona.
Kas. O siedzibo! przez ludzi i bogów przeklęta!
W jakąż jaskinię krwawą rzuca mię twa święta
Moc, o drogi Apollo?
Eur. Psi ma węch, zaiste!
Talth. Rzekłbyś, że dawnych zbrodni ślady wietrzy mgliste,
Lub że tchnienie prorocze jej słowami władnie.
Kas. Niech się dom ten ponury zawali, w gruz
padnie!
Eur. Czemu tak rozpaczliwe miotasz nań przekleństwa?
Kas. Stój! Zaiste, potworna rzeź to, okrucieństwa
Pełna, bohater pada we krwi purpurowej
Bez walki! Spieszcie! Byka oddzielcie od krowy!
Ach, ach, gęsta opona fałdami ciężkiemi
Oplątuje go, więzi, przygniata do ziemi;
Ona uderza wściekle, on ryczy bezsilny,
Ona mu cios za ciosem zadaje niemylny;