Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 01.pdf/127

Ta strona została przepisana.

— Osobliwa szczerość.
— Co oni grają? — spytał Wiluś.
— Powitalną fanfarę dla nas.
— Przedtem, ale teraz coś z motywów ludowych. Wcale ładnie grają.
— Jest ich przecie dwudziestu, to nie byle pozytywka. Mogliby koncerty dawać.
— A wszystko młodzi chłopcy w strojach narodowych. To już inowacja ordynata, dawniej podobno muzykanci chodzili we frakach i byli przeważnie cudoziemcami.
— Ordynat wiele wprowadził nowości — zauważył baron.
— O tak! Głębowicze są nie do poznania — potwierdziła panna Rita. — Nie mówię o rezydencji, lecz o całem wogóle urządzeniu. Organizacja majątku znakomita. Ordynat ma już wielkie zasługi obywatelskie, choć taki młody.
— Zasługi obywatelskie, polegające na urządzeniu orkiestry włościańskiej? — wtrącił złośliwie Trestka.
Stefcia rozgniewała się.
— A chociażby nawet! To zasługa, że popiera sztukę na miejscu, w kraju, zamiast szukać obcych cudaków we frakach.
— Doprawdy... Voyons! myślałem, że pani pasjami lubi fraki — szydził Trestka.
— Jeśli to miał być dowcip, to się panu nie udał — odcięła się Stefcia.
Trestka spojrzał na nią obrażony.
— Dobrze! ale co właściwie widzą panie tak krańcowo obywatelskiego w ordynacie.
Panna Rita o mało nie podskoczyła.
— Co? pan się pyta? Więc chyba pan nie zna Głębowicz i ich urządzeń. Ale niechże pan zajrzy do wewnętrznej administracji, do fabryk, do tej samej szkoły i ochronki, którą pan dziś zwiedzał. Już nie mówię o gospodarstwie rolnem. Czyż pan nie widzi, jakie tam wszystko kulturalne, postępowe?
— Pardon! to robią pieniądze. Proszę mi dać miljony ordynata, a dokażę tego samego.
— O panie! gdybyś pan miał te majątki, zrobiłbyś z nich jaką Szwabię lub drugą Brazylję, gdzie byłby stek włóczęgów z całego świata. Miljony przegrałbyś pan w bakarata. Co tu mówić! właśnie zasługą ordynata jest popieranie przemysłu w kraju. On podtrzymuje dobrobyt, dając zarobek tysiącom ludzi. W jego fabrykach i dobrach niema ani jednego cudzoziemca, a mimo to kultura i postęp kwitną, jest ogólne zadowolenie tych mas ludzkich nienasyconych nigdy, według opinji publicznej. A niech pan policzy szkoły zakładane przez ordynata, jego dbałość o oświatę ludu, a szpitale, a ochronki dla dzieci i starców, a warsztaty dla uczących się rzemieślników? Gdzie pan to więcej znajdzie u naszych magnatów? A rolnictwo? Niech pan zobaczy gospodarstwa włościańskie w dobrach ordynata, czy tam już socha ma zastosowanie? Włościanie tu są ludźmi stosunkowo ucywilizowanymi, w przyszłości analfabetów wśród nich nie będzie, bo staraniem ordynata dzieci się mają gdzie uczyć. On młodzież włościańską i ze swej służby wysyła do niższych szkół agronomicznych w kraju, sam przyjmuje na praktykę inteligentnych, młodych rolników i urabia ich na swoją modłę.