Strona:PL Mniszek Helena - Trędowata 01.pdf/244

Ta strona została przepisana.

by niechcący stanęli w dwa szeregi. Na końcu tego szpaleru była ona z łowczym. Gdy flower został naprawiony, Stefcia wdzięcznie skinęła głową łowczemu i spojrzała przed siebie. Zdziwiła się trochę, lecz nie widząc innej drogi, zarzuciła flower na ramię i szła swobodnie między szeregami strzelców, którzy przed nią pochylali głowy. Odpowiadała na ich ukłony z pełnym wdzięku uśmiechem, i, choć już zmieszana, doszła na stanowisko z godnością księżniczki, oswojonej z hołdami. Za nią szedł Urbański i odprowadził na miejsce.
Hrabia Barski zaklął zły, niemal wściekły. Córka jego zakipiała z gniewu, musiała jednak podziwiać Stefcię. Tak wdzięcznego i pełnego taktu przejścia wśród kłaniającej się służby, mogła jej pozazdrościć nawet większa magnatka. Hrabianka gryzła wargi, palce wpijała w żelazo swej strzelby z głuchą zawiścią.
— Oni ją tu honorują, jak... narzeczoną jego — myślała.
Ordynat stał oddalony wśród sosen i niewidzialny śledził całą scenę. Gdy Stefcia doszła do miejsca, szepnął do siebie z uśmiechem:
— Zuchy moje chłopy! wiedzą, jak trawa rośnie. A ona... wspaniała! — dodał.
I dumnie wzniósł czoło do góry.




XXXIX.

Polowania, zabawy, turnieje konne trwały dziesięć dni. Wielki bal kostjumowy, oddawna będący w programie, zakończył sezon głębowicki. Biała sala balowa w zamku, podtrzymywana przez marmurowe filary owinięte bluszczem, tonęła w świetle lamp elektrycznych, w blasku kryształowych żyrandoli, w masie kwiatów i zieleni. Sala pomieściła miejscowe towarzystwo i mnóstwo osób przyjezdnych. Kostjumy były kosztowne i oryginalne. Wyróżniała się hrabina Wizembergowa w symbolicznym ubiorze burzy. Fantastyczną, perłowo-szafirową materyę ciężkiej powłóczystej sukni ozdabiały pęki z gazy w odcieniach kłębiących się chmur, więc: brudno-złote, ciemno-fioletowe, niebieskawe i szaro-białe, — wszystkie łączyły się z sobą bardzo harmonijnie. Na gazowych chmurach złociły się ogniste gzygzaki piorunów ze złotych blaszek. Błyskawice udawały wszywane w gazę kawałki materji, usiane drobniutkimi brylantami. Taki sam sznur roziskrzony, ale z wielkich brylantów, otaczał szyję. Ramiona owijały złote węże z kamieniami Od krótkich rękawów spłynął bujny, roztargany pęk traw, tak lekkich że od ruchu ramion wiewał nieustannie, jakby szarpany wichrem. Czarne ciężkie włosy hrabina miała rozpuszczone; na głowie piętrzył się ciemny obłok fijoletowej gazy, przeszyty złotym piorunem z wielkim brylantem na końcu. Z pod obłoku spływały wiotkie, długie rozwiane trawy. W ręku hrabina miała wachlarz ze złotych blaszek i brylantów, oraz złotą laseczkę, zakończoną piorunowym gzygzakiem z brylantów. Laseczka posiadała w osadzie małą pękawkę, która za przyciśnięciem wydawała suchy trzask. Kostjum był artystyczny i niezwykły, zastosowany do klasycznej, lecz groźnej piękności hrabiny. Rozwiane trawy, udające do złudzenia miotanie wiatrów, i nagłe błyski brylantów czyniły kostjum niesłychanie efektownym. Hrabianka Melanja, przebrana za bogatą izraelitkę, wyglądała również dobrze, w sukni ze złotej lamy, w białym welonie, podtrzymywanym na głowie przez wysoki djadem, szyty per-