Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 013.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

może, najsprawiedliwiej sądził; potym, aby chęć swą rozumowi poddał. Albowiem nie bez przyczyny oni wielcy filozofowie o tym pisali, iże cnoty zasiadły w chęci do obyczajów skłonnej, a gdy ją ku dobremu chylić mają hamując jej popędliwości, przywodząc je ku skromności, a podbijając je pod władzę i pod moc rozumowi, aby snać miłość albo nienawiść, nadzieja albo bojaźń, albo jakakolwiek insza namiętność granic uczciwości nie przestąpiła. . . . . . . . . . . . . .

Widamy[1] to, że ci, co się boją, blednieją, a ci, co się radują, rumiani bywają; oni się frasują, a tym dobra myśl roście[2]; a oboi ci nie tejże barwy i nie takiej myśli bywają, jakiej wtenczas, gdy od takowych namiętności bywają próżni. Bo o rozgniewanych a co trzeba mówić, którzy częstokroć zapamiętywają się i nie baczą, co przed oczyma mają? U tych też żadnego miejsca rozumowi być nie może, którzy chęcią pomsty pałają. Zazdrość roście w nas z cudzych dóbr, jakich albo my sami nie mamy, albo mniejsze mamy; a jeśli im równe, tedy przedsię tych, którym zajrzemy[3], w takiej czci i wadze być nie radzi widzimy, w jakiej sami jesteśmy. Waśń z bojaźni a z gniewu roście[2]; która iż nieinaczej wzburza serca ludzkie, które

  1. według dawn. konjug.: widam, widasz...; dziś mamy od tego tematu formę widać. —
  2. 2,0 2,1 od osn. rost-; porówn.: od-rost-ek.
  3. zazdrościmy; zajrzemy z zaźrzemy od tego pierwiastku, co źrenica. —