Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 041.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

by rzeczpospolita straciwszy jednego człowieka zawżdy zarazem i drugiego stracić — tedy to daleko prawdy. Albowiem a któż tego nie wie, iż bardzo wielkie mnóstwo ludzi prawo dla złodziejstwa traci?—co jeśliże, karząc złodzieje, nie rusza nas nic ta ginących ludzi szkoda, a czemu nas ruszać ma, gdybyśmy mężobójce także karali? Jakoby majętności ludzkie w większej wadze być miały, niźli same gardła, albo jakoby większą szkodę rzeczpospolita wzięła zabiwszy mężobójcę, niźli złodzieja. A co powiadają o zasługach szlacheckiego stanu, dla których tę różność karania uczyniono, bardzo to nikczemna; a nie wiem, jeśli nie tak głowami kmieciemi jako kostkami grać chcieli, którzy ją za dziesięć grzywien oszacowali, gdyż zaś kmiecia, któryby szlachcica zabił, gardłem karać postanowili. Tak wiele jest rzeczy nieprzystojnych w tej nierówności karania, iż dziwna rzecz, jako który człowiek mógł o niej i pomyślić; któremi nieprzystojnościami i rozum się ludzki obraża, i sądy ludzkie bywają wzgardzone i światło sprawiedliwości, między cnotami najszlachetniejszej, bywa zaćmione i rozkazanie Boże bywa w niwecz obrócone. Tom tu naprzykład dlatego powiedział, abych okazał, że trzeba panom radnym każdą rzecz i na tę i na owę stronę pilnie rozważać, a potym spór o wszytko czynić pierwej, niźliby wotowali, coby z pożytkiem rzeczypospolitej było.

. . . . . . . . . . . . . . . . . .

Lecz ci co czynią, którzy pieniężnej winy bro-