Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 074.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

ny umarł, wnet poczęto szukać onego prostego stanu człowieka, a gdy postawion przed sędzią, winę mu dano, a potym go ścięto. Bo statut jest, iż człowiek prostego stanu, jeśliby szlachcica (któryby przyczyny z siebie najścia nie dał) zabił, albo ochromił[1], albo srodze ranił, da gardło. To tedy jest karanie, które prostego stanu mężobójca za występek już podjął—lecz on szlachcic jeszcze żyw i mieszka między ludźmi; powiedają, że z osiadłości ma być do sędziego pozwan, a wedle postępku prawa polskiego albo za rany albo za głowę pieniężną winą ma być karan. Izali dla Boga! ta sprawa nie jest takowa, która dwu rzeczypospolitych potrzebuje dla tych dwojga rodzajów ludzi, a tak daleko od siebie oddalonych, iż z jednej do drugiej przystęp żadny nie może być, że też jedna od drugiej pomocy nie potrzebuje tak, że się ich obywatele między sobą ani pojmują, ani się znają; naostatek że też ani wody, ani powietrza, ani słońca nie mają wspólnego? Bo to, co jest u nas w obyczaju, iż oboje ludzie, mieszkające w jednej rzeczypospolitej, dla jednej przyczyny jedne ścinają a drugim folgują, aza nie poszło na dziw? Nie trzeba w tej rzeczypospolitej, w której takie prawa panują, spodziewać onego końca, ku któremu ludzkie zgromadzenia bywają: aby wszyscy obywatele spokojnie a szczęśliwie żyć

  1. uczynił chromym, kaleką, czyli okaleczył.