Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 123.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

którzy nowe podatki wymyślają, starali się też, aby jaką ustawę około nakładów uczynili: bo jeślibyśmy się od niepotrzebnych nakładów powściągnęli, będzie skąd potrzebnych nakładów dodawać. Ja mniemam, żeby większy i trwalszy pożytek rzeczpospolita wzięła z obrony tym kształtem postanowionej, niż z kmiecych podatków, by też snać i największych. Pan Bóg wszechmogący uczyniłby to, żeby czasu złej przygody sam był wybawicielem i obrońcą naszym, jako Dawid król i prorok święty świadczy, mówiąc: Błogosławiony to człowiek, który ma baczenie na ubogiego a potrzebnego, czasu złej przygody wybawi go pan. Któremiż tedy obietnicami możemy być pobudzeni ku uczynieniu miłosierdzia ubogim a nędznym niedostatecznym kmiotkom, jeśli temi bożemi nie będziemy pobudzeni, któremi nam błogosławieństwo i czasu złej przygody wybawienie obiecuje? A co wiedzieć: jeśli na nie tak srogiemi być nie przestaniemy, nie przyjdzieli na to, że miasto błogosławieństwa przekleństwo nad nami od Boga będzie wisiało, a czasu złej przygody nie najdziemy żadnego miejsca miłosierdzia? Wielki tedy pożytek rozumiejmy być skarbu rzeczypospolitej, o którym powiedziałem, jeśli przezeń kmiecie nasze z tej niewoli wybawimy. Przydajmy i czwarty pożytek niepośledniejszy: iż jeśliby rzeczpospolita natenczas żadnej obrony nie potrzebowała, alboby skarby wielkie miała, mogliby obywatele swoi, ktoby chciał, z te-