Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 132.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie mógł mówić? Dobrzeć już ci te czasy minęły. Nuż tedy wy, którzy się naukami bawicie, którzy zwierzchność macie, poźryjcie sami na się, radźcie z biskupy o zacności nauk, poprawie onej ustawy a, iżby miasto jednego doktora już nie dwa ale całe ludzi uczonych gromady były przekładane, o to się mocnie zastawiajcie. Co jeśliby którzy byli, coby chcieli żeby tego nie ruszano, aby z odmiany nie urosło jakie zamieszanie: ci niechajby to u siebie pilnie uważali, jeśli się tego więcej mają bać, czyli tego żałować, gdy wiela ludzi osobne rozumy z niejakiej rozpaczy, albo raczej z niedostatku potrzeb niszczeją. A k temu niechajby to u siebie rozmyślali, iż w tak wielkiej liczbie ludzi beneficjami kościelnemi ozdobionych, żaden nie był u nas, któryby chciał na koncyljum być, gdy się dla wiary świętej spraw i potrzeb mało nie wszytek świat niedawno na nie zjeżdżał. A cóż mniemamy być przyczyną tego, jak nie to, iż jedni się do tej sprawy nie godzili, drudzy urzędów, na których się próżnuje, używać woleli, niźli się w sprawy pracowite wdawać?

. . . . . . . . . . . . . . . . . .

Czas już, aby wżdy kiedy rzeczy przezwiskom swoim były wrócone; niech będą poprawione przeszłego czasu omyłki, dostojeństwa kościelne niech będą dawane tym, którzyby im byli ku poczciwości. Boć się tak rzecz sama w sobie ma, tak prawda, której ja sobie, chociaby wszyscy przeciwko niej mówili, wydrzeć nie dam: że wszytkie