Strona:PL Modrzewski-O naprawie Rzeczypospolitej 139.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

nic były miane, jeśliby z nią jaki spór miały. Tej sprawie Bożej ani król, ani senat, ani żaden lud nie może poczciwie sprzeciwić. Tej ktoby chcąc i wiedząc nie był posłuszen, tenby sprawcy jej, Boga samego, posłuszen nie był, przyrodzenieby ludzkie z siebie zawlókł, a srogiejby się złości dopuścił. Niechajże tedy będą ważne, ile chcą, bogactwa, zacność rodu, dużość ciała i możność — ale gdzie przyjdzie z cnotą na sztych, wszytko to ma być za nic. Tego prawy rozum chce, tego i przyrodzenie na wszytkie rzeczy rozdane stateczne i wieczne, tego też chce lepszy nad przyrodzenie Bóg, on najwyższy mistrz, hetman, mściciel i nagrodziciel, którego dnia onego ostatniego oczekiwamy, gdy trąby swojej głosem do majestatu swego sądowego wyzowie żywe i umarłe, odbierać liczbę z spraw od każdego, a przypominając rachunek opuszczenia cnoty jego. Nie będzie tam na pomocy mnóstwo sług, ani życzliwość ludu, ani mowy przyjacielskie na upodobanie wyrzeczone. On sędzia, którego oczy wszytko widzą, uczyni, nie mając żadnego baczenia na osoby, wedle każdego uczynków godny a sprawiedliwy wyrok: dobre, pobożne, którzy żywot swój z cnotą zgodny wiedli, weselem nieśmiertelnym obdarzy; a złe, którzy wszytko wedle lubości swej czynią, a złym chęciom się poddawają, ręką nieżyczliwą uciśnie i do onego tarasu wrzuci, gdzie będzie płacz a zgrzytanie zębów. Pana Boga tedy proszę, aby nas zapalił sprawiedliwą