(Różnoraka „psychologja modlitwy”. „M. W.“ 1923 Nr. 11, str. 12).
Ja jednak odczuwałem poważny nastrój religijny, pomimo że często przychodziły m do głowy myśli „grzeszne“, a nawet poprostu wszeteczne. „Pamiętam, że w dzieciństwie byłem bardzo pobożnym, starałem się modlić się ze skupieniem i z uczuciem czci, należnej Stwórcy, chociaż nie zabezpieczało mnie to wcale przed grzechami i przed kalaniem myśli choćby przez niektóre wyliczane w katechizmach grzechy, wołające o pomstę do nieba i inne nie mniej pikantne. Zresztą katechizm tylko współdziałał z wrażeniami, odbieranemi od życia, a przedewszystkiem od faktu różnicy płci w świecie zwierzęcym wogóle, a ludzkim w szczególności“. („M. W.” 1923 Nr. 11, str 12).
Modliłem się gorąco rano i wieczorem, chociaż wieczorami zwykle przy tem zasypiałem. „Pamiętam, jak w dzieciństwie przed pójściem spać klękałem do wieczornego pacierza i odmawiałem po kolei „Ojcze Nasz”, „Zdrowaś Marja”, „Wierzę w Boga”, „Dziesięcioro Bożego Przykazania” a czasami, w przystępie niezwykłej gorliwości, także inne modlitwy i przykazania. Bywałem często mocno rozespany i klepałem nawpół przytomnie modlitwy, uważane za obowiązkowe. Otóż „Wierzę w Boga“ bywało dla mnie zadaniem nie do przezwyciężenia. Powtarza się w niem dwa razy „Ducha Świętego“: najprzód w połączeniu „który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny” (lub „z Marji Dziewicy“), następnie zaś w połączeniu „Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół powszechny...”. Przejechawszy tedy przez pierwszego „Ducha Świętego” i dojechawszy szczęśliwie do drugiego, nie mogłem za nic ruszyć dalej i wracałem automatycznie do pierwszego, t. j. zamiast powiedzieć „wierzę w Ducha Świętego, święty kościół powszechny“ bełkotałem ponownie „...Ducha Świętego, narodził się z Maryi Panny“. Znowu dochodziłem do „wierzę w Ducha Świętego“ i znowu cofałem się do pierwszego „Ducha Świętego“ w towarzystwie Maryi Panny. Da capo al fine. Powtarzało się to kilkakrotnie i ani rusz nie mogłem się wydobyć z „Wierzę w Boga” i przedostać się do „Dziesięciorga Bożego Przykazania”, dopóki nie zdobyłem się na jakiś krok stanowczy, t. j., ocknąwszy się ze stanu drzemki, brałem gwałtownie rozbrat z „Wierzę
Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/018
Ta strona została uwierzytelniona.