Już w Szkole przygotowawczej do Szkoły Głównej (1861 — 1862) zaczęły się moje poważne wątpliwości religijne. Stopniowo coraz dalej odchodziłem od Kościoła. Wpływały na to: najprzód obserwowanie postępowania kleru, któremu przedewszystkiem chodziło o władzę i panowanie, o wyzysk i geszeft; powtóre zaś sama narzucana wierzącym tradycja religijna, sprzeczna z rozumem i z poczuciem sprawiedliwości.
Po skończeniu Szkoły Głównej, mając lat 21, nie wierzyłem już nietylko w „nieomylność“ papieską i w „Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny“, nietylko w nieśmiertelność duszy, ale nawet w Boga wyznaniowego; stałem się, jak to mówią, „ateuszem“ czyli „bezbożnikiem“ i dotychczas być nim nie przestałem.
Pomimo to dzieci swoje chrzciłem, przez konwenans, a także dla tego, że mnie osobiście było to obojętne, a dla drugiej strony miało znaczenie, choćby dla tego, że niechrzczenie byłoby shocking. Zresztą nie należy zapominać o stronie prawnej: przy braku w Rosji stanu cywilnego wniesienie nowonarodzonego dziecka do ksiąg ludności nie mogło się obejść bez jakiegoś obrządku wyznaniowego.
Sam też figurowałem w spisach ludności jako „wyznania rzymsko-katolickiego“. Moje „wyznanie paszportowe“ było „rzymsko-katolickie“. To samo wyznanie było wpisane w odpowiedniej rubryce mego „formularnego spiska“ czyli urzędowego „stanu służby“. Chcąc niechcąc tedy musiałem się godzić z tą sprzecznością między memi przekonaniami, między moim światem wewnętrznym a między szyldem, pod którym byłem wniesiony do inwentarza poddanych, z jednej strony, Najjaśniejszego Cesarza Wszechrosji i „Króla Polskiego“, z drugiej zaś strony Jego Świątobliwości Papieża Rzymskiego.
Ulegając stale temu przymusowi, gdzie tylko mogłem i kiedy tylko mogłem wyłamywałem się z pod niego. Przy powtarzających się co kilka lat spisach ludności dla celów statystyki na przeznaczonej dla mnie kartce w rubryce wyznaniowej wpisywałem albo „bezwyznaniowy“ albo też „żadnego“. Podobnie przy sporządzaniu listy kandydatów na sędziów przysięgłych, kiedy w kancelarji uniwersytetu petersburskiego zapytywano mię o wyznanie, odpowiadałem albo
Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/025
Ta strona została uwierzytelniona.