kościoła i plebanji w Dorpacie i miał zamiar zająć się sam tą odbudową. Niestety znalazł we mnie niepożądanego i nienawistnego kontrolera, który sprawdzał wszystkie wpływy i wydatki i nie pozwalał samemu odbudowcy na nadużycia. Pietkiewicz musiał przedewszystkiem ułożyć plan odbudowy, który to plan powinien był być zatwierdzony przez konsystorz metropolitalny w Petersburgu. Ponieważ plan był sprzeczny z obowiązującym prawem kanonicznym (Pietkiewicz, dla zwiększenia swoich dochodów, chciał zatrzymać w nowym budynku wynajmowane mieszkanie prywatne, umieszczone na pierwszem piętrze nad ołtarzem), więc Konsystorz nie mógł tego zatwierdzić i zwrócił się do mnie, jako do syndyka, ażebym z całą energją bronił prawa przeciw jego gwałcicielowi. Otrzymałem w tej sprawie od kanoników i członków Konsystorza kilka listów, w których przy charakterystyce Pietkiewicza użyto bardzo ostrych wyrazów, w rodzaju „łajdak“, „infamis“ i t. p. Ostatecznie musiał się on obejść smakiem i nie mógł przystąpić do odbudowy. Kościół murowany, oddzielony od plebanji, stanął już po jego śmierci.
Niepowodzenie doprowadzało go do wściekłości. W walce z Konsystorzem i ze mną nie przebierał w środkach. Mnie starał się szkodzić wszelkiemi sposoby, oczerniając mię przed kuratorem, przed gubernatorem, przed naczelnikiem żandarmów. Z polecenia kuratora rektor wzywał mię do siebie i robił mi urzędowe wymówki. Sam kurator, przyjechawszy z Rygi i widząc się ze mną, czuł się jakoś nieswojo i nie dotykał wcale tej drażliwej sprawy.
Nareszcie pułkownik czy też jenerał żandarmów, wsławiony we wspomnieniach Kennana o Syberji okrutnik, znęcający się nad „katorżnikami“ w Karze, Nikolin, przeniesiony wówczas z Kary do Dorpatu, pod wpływem stałych „donosów“ Pietkiewicza na moją „nieprawomyślność polityczną“, wezwał mię do siebie i radził mi, ażebym się ukorzył przed Pietkiewiczem, bo inaczej mogę to srogo odpokutować. (Dodam tu, że w sam dzień mego wyjazdu z Jurjewa, t. j. z dawniejszego Dorpatu, do Krakowa, 25 czerwca r. 1893, żandarm Nikolin rozstał się z tym światem).
Nie zadawalniając się denuncjowaniem mnie przed władzami carskiemi, szanowny mój antagonista starał się zgubić mię także w oczach „opinji publicznej“. Wydrukował w war-
Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/031
Ta strona została uwierzytelniona.