szawskim „Przeglądzie Katolickim“ korespondencję z Dorpatu, w której poprostu oskarżał mię o kradzież pieniędzy kościelnych. Chociaż unikam wszelkiego prawowania się, w danym jednak razie nie mogłem jakoś milczeć i wytoczyłem Pietkiewiczowi proces o oszczerstwo. Rozprawa sądowa odbyła się w Dorpacie na jednej z sesji wyjazdowych Sądu Okręgowego Ryżskiego. Gdybym się był uparł, Pietkiewicz byłby skazany. Jednakże prezes sądu zaproponował nam pogodzenie się. Pietkiewicz chwycił się tego skwapliwie: „ja sogłasien“ (zgadzam się). Na zwrócone do mnie pytanie przewodniczącego odpowiedziałem: „ja także się zgadzam, o ile ten pan odwoła swoje oszczerstwo i przyzna się do winy“. „Ja otkazywajuś i proszu izwinieńja“ (wyrzekam się i proszę o przebaczenie) — odrzekł Pietkiewicz i wyciągnął do mnie rękę, której ja nie uścisnąłem i cofnąłem swoją. Kiedy zaś przewodniczący zapytał mię z pewnym wyrzutem: „czto że wy eto tak“ (dla czegóż pan tak?), odpowiedziałem: „eto uż mojo dieło“ (to już moja rzecz).
Wtedy nie byłem tak wyrozumiały i tolerancyjny, jak dzisiaj. Dziś uścisnąłbym prawdopodobnie dłoń Pietkiewicza, bo jestem tego zdania, że największy nikczemnik i niegodziwiec zasługuje na litość i wyrozumiałość.
W miesiąc po tej rozprawie sądowej Pietkiewicz umarł. Zdaje się, że wojna ze mną silnie podkopała jego zdrowie i przyśpieszyła jego śmierć.
Kompromitując Kościół katolicki, ksiądz Pietkiewicz działał, może nawet pomimo woli, na korzyść wojującego z katolicyzmem prawosławia.
Na jednem z zebrań profesorskich duchowny prawosławny i profesor teologji prawosławnej uniwersytetu dorpackiego zwierzał mi się, że poprzedni kurator, Kapustin, dla położenia końca skandalom, związanym z osobą Pietkiewicza, chciał go usunąć z uniwersytetu i zapytywał o radę mego rozmówcę. Ten zaś, dbały o interesy prawosławia, zauważył: „Pomiłujtie, Michaił Nikołajewicz, wied' my głupieje jewo nie najdiom, a eto dla nas wieśma żełatielno“ (Zmiłuj się pan, Michale Mikołajewiczu, przecież my głupszego od niego nie znajdziemy, a to dla nas bardzo pożądane).
Tak więc brałem udział w bezkrwawej wojnie, w której po jednej stronie stałem ja wraz z arcybiskupem-metro-
Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/032
Ta strona została uwierzytelniona.