politą Mohilewskim i wraz z Konsystorzem rzymsko-katolickim, po drugiej zaś stronie sprzymierzeni: ksiądz Pietkiewicz, kurator okręgu naukowego, gubernator, Kościół prawosławny i żandarmi.
Na polu świeckiem w walce o prawo i własność publiczną święciłem braterstwo broni z klerem katolickim.
Były to wystąpienia „przeciw Kościołowi“ tylko ze stanowiska kleru, żądnego nieograniczonej władzy i dążącego w tym celu do tumanienia ludku bożego i do zyskiwania sobie poparcia u kierujących się obłudą i geszeftem władz świeckich, zarówno cywilnych, jak i wojskowych. Jeżeli zaś nam chodzi o prawdziwą wiarę, o oczyszczenie Kościoła od parszywych owiec, to te moje wystąpienia były wystąpieniami na korzyść Kościoła.
Na dowód tego przytaczam niektóre ustępy z moich broszur i artykułów.
„Może i ja łudzę się co do stanu swego umysłu, ale zdaje mi się, że mam prawo uważać siebie i za zdecydowanego „ateusza“ i za „wolnomyśliciela“ jednocześnie.“
(„Czy Ateizm i Myśl Wolna wykluczają się nawzajem“. „M. W.“ 1924 № 1 str. 9).
„Ateizm ma być „negacją; twierdzi bowiem, jakoby, że nie istnieje żadna istota, wywierająca wpływ na bieg wszechświata. Zapytuję tedy: Skąd wiemy o tej „istocie“? Przecież dowiadujemy się zarówno o niej samej, jako też o wszelkich „objawieniach boskich“, o „naukach i wskazaniach bogów“ i t. d., jedynie tylko od takich samych ludzi, jakimi my sami jesteśmy, od ludzi, powtarzających te rzekome prawdy za