jednostkowa, jakim jest świadomość, myślenie, chcenie, odczuwanie i t. d., zniknie absolutnie, pozostawiając na placu boju tylko swe martwe podłoże organiczne, skazane na rozkład i zlanie się ze wszechświatem chemiczno-fizycznym. Właściwie więc powinno być mi całkiem obojętne, co się stanie po śmierci z temi mojemi zwłokami, z tym moim trupem. Jeżeli jednak pozwalam sobie wypowiedzieć co do tego jakieś żądania i wymagania, to kierują mną przytem, z jednej strony, względy oszczędnościowe, z drugiej zaś strony chęć przysłużenia się nauce, badającej ciało ludzkie zarówno ze stanowiska teoretycznego, jako też dla potrzeb praktycznych.
„Dla swego t. zw. ciała mam za życia wstręt i pogardę. Gdyby nie ono, nie popełniałbym wielu t. zw. grzechów, przestępstw, a może nawet zbrodni, nie ulegałbym szkodliwym dla siebie samego i dla innych podszeptom i autosugestjom, nie wyrządzałbym niepowetowanych krzywd, zarówno sobie samemu, jako też innym osobom. Jeżeli więc nie mam dla swego ciała najmniejszego szacunku za życia, to z jakiego powodu miałbym zmieniać ten swój do niego stosunek po śmierci, kiedy ja sam już istnieć nie będę?
„Gdybym żył „w pierwszych wiekach chrześcijaństwa“, możeby mnie przedzierzgnięto całkiem darmo w jedną z „pochodni Nerona“. Gdybyśmy żyli w „wiekach średnich“, kiedy to „Kościół święty“, „matka nasza“, wojująca a dbała o zbawienie dusz, „krwi nie przelewała“, możeby ksiądz Lutosławski i Spółka urządzili mi darmowe krematorjum na stosie. Gdybym żył we Francji w czasie „wielkiej Rewolucji“ „wielkiego narodu“, możeby mi całkiem darmo oddzielono głowę od kadłuba i pochowano kosztem skarbu u stóp gilotyny. Gdybym żył dziś w Europie wschodniej „pozakresowej“, możebym, jako „burżuj“ i „kontrrewolucjonista“, został najprzód postawiony „pod ścianką“, a następnie znalazł darmowy „wieczny odpoczynek“ w dole własnemi rękoma wykopanym.
„Niestety, nie mogę chyba liczyć na żaden z tych tanich sposobów przeniesienia się na tamten świat. Czeka mię prawdopodobnie (o ile nowy wybuch sztucznie przez władze wojskowe urządzonych w Cytadeli warszawskiej wulkanów nie przyśpieszy mego „przeniesienia się do wieczności“) t. zw.
Strona:PL Moj stosunek do kosciola.djvu/072
Ta strona została uwierzytelniona.