(wchodzi po cichu i staje niepostrzeżona za Orgonem).
To rozumna odpowiedź. A więc mów w ten sposób,
Że nie znasz przyjémniéjszych i uczciwszych osób
Nad niego, że w twem sercu nosisz jego postać
I chciałabyś z mej woli żoną jego zostać.
Cóż?
Co?
Chę?
Jak?
No przecie.
Chyba słuch mnie myli?
Jakto?
Ja mam powiedziéć, — ojciec chciał w téj chwili,
Że czyją, w sercu mojém mam wyrytą postać,
I czyją to ja żoną pragnęłabym zostać?
Tartuffe’a.
Nie, w ten sposób ja mówić nie zacznę,
Na cóż kłamstwa powtarzać i takie dziwaczne!
Owszem powinnaś mówić prawdę, prawdę całą,
Bo ja chcę, by to prawdą dla ciebie się stało.
Jakto, ty myślisz ojcze...
Tak jest, córko, myślę
Tartuffe’a z naszym domem złączyć przez to ściśle,
Więc małżeństwo, gdybyś go za męża przyjęła,
Czego pragnę... gdyż ja chcę...