A na cóż to mnie?
Ażeby przykryć piersi odkryte nieskromnie.
Takim przedmiotem duszę bliźnich ranisz srogo,
Bo grzeszne myśli przez to do głowy przyjść mogą.
Musisz pan na pokusę być niezmiernie słaby,
Gdy ciało ma dla ciebie tak silne powaby.
Nie wiem jaka tam w panu wyradza się chętka,
Lecz ja do pożądania nie jestem tak prędka;
Gdybyś tu stanął nago od dołu do góry,
Nie skusiłby mnie widok całéj pańskiéj skóry.
Proszę ukrócić w słowach nieskromną swawolę,
Bo wyjdę zostawiając pannie wolne pole.
Nie, jam pana w spokoju zostawić gotowa,
Tylko pani przezemnie przysyła dwa słowa,
Które według wyraźnej powtarzam osnowy:
Że prosi pana tutaj o chwilkę rozmowy.
Ach! bardzo chętnie.
Jak się udobruchał ładnie.
Dobrzem zgadła, choć nie wiem, co z tego wypadnie.
Czy prędko przyjdzie?
Szelest słyszę po podłodze.
Ona! zatém zostawiam państwa i odchodzę.
Niech w wszechmocności swojéj święta niebios siła
Zdrowie duszy i ciała zawsze pani zsyła;
Niechaj błogosławieństwa tyle ci przymnoży,
Ile pragnie dla ciebie nędzny sługa boży.