Nie wiem, jakby ktoś inny począł w takiéj sprawie,
Ale ja chcę dziś z panem postąpić łaskawie,
Dla męża cała ta rzecz zostanie nieznana,
Lecz w zamian za to żądam czegoś i od pana;
Oto będziesz się starał w sposób łatwy, szczery,
By mógł prędko zaślubić Maryannę Walery
Niechaj się twoja wola do mych życzeń nagnie,
Byś nie pożadał tego, czego inny pragnie
I....
Nie, pani, ja zdania twego nie podzielę,
Przeciwnie, ta rzecz musi miéć rozgłosu wiele;
Na szczęście ja tu byłem i nic nie pominę
Z tego, com słyszał. Muszę zdeptać tę gadzinę!
Niebo samo odkryło mi do zemsty drogę.
Tego łotra obłudę dzisiaj odkryć mogę,
Oświecę mego ojca, niechaj pozna z blizka
Duszę tego nędznika, co się w nasz dom wciska.
Nie, Damisie, przyszłość nam za niego odpowie,
Teraz polegać może śmiało na mem słowie,
Któremu twoje pewno czynem nie zaprzeczy.
Nie potrzeba hałasu robić z takich rzeczy;
Zacna kobieta śmiechem zaczepkę zwycięża,
Po cóż ma takiém głupstwem niepokoić męża.
Masz pani może słuszność i powody swoje.
By inaczéj postąpić ja mam również moje.
Jego miałbym oszczędzać! nigdy! nawet żartem.
Dumny zuchwalec, bigot ten z czołem wytartem
Za długo sobie żarty z mojéj złości stroił,
Za wiele w naszym domu bezkarnie nabroił.
Ten oszut rządzi ojcem i ciągle mu kłamie,
Walerego obmówił, sierdzi ojca na mię.
Gdy przez niego serc naszych dziś życzenia giną,