Dokuczyć mu; wszystkim wam byłoby przyjémnie
Osobę taką zacną oddalić odemnie.
Lecz im więcéj będziecie trwać w podłym uporze
Tém więcéj, by go wstrzymać, ja starań dołożę.
Spiesznie mu oddam rękę méj córki jedynéj,
W ten sposób dumę całéj podepczę rodziny.
Zmuszona chyba przyjmie udział w tym zamiarze.
Tak, wyrodku, dziś w wieczór zrobi co ja każę.
Wyzywam wszystkich dzisiaj, dowiodę wam snadnie,
Żem ja tu panem, że mnie słuchać wam wypadnie.
Zaraz wszystko odwołaj, łotrze bez imienia,
Klęknąwszy u nóg jego błagaj przebaczenia.
Jakto! ja? tego łotra co nas chwycił w kleszcze....
Opierasz się łajdaku i śmiesz go lżyć jeszcze.
Kija, kija!
Nie będziesz mnie powstrzymać w stanie.
Daléj! natychmiast opuść moje pomieszkanie!
Wynosić mi się z domu i bez zwłoki czasu...
Wyniosę się, lecz...
Prędko! nie robić hałasu,
Wydziedziczam, cię żmijo! nic ci nie zostaje,
A w dodatku przekleństwo ojcowskie ci daję.
Taką świętą osobę śmie znieważać w szale!
Mękę, którą mi zadał, przebacz mu wspaniale.
Nie wiész, co to za straszna boleść idzie za tém!
Widziéć jak mnie oczernić chcą przed moim bratem.