Daj się przekonać, zanim będziesz słusznie sądził,
I nie śpiesz się z obawy, ażebyś nie zbłądził.
Na przeszkodzie nic moim chęciom już nie stanie,
Przepatrzyłem uważnie całe pomieszkanie,
Nikogo nie ma; zatém możemy tu skrycie...
Powstrzymaj się, mój panie, w miłośnym zachwycie,
Przez zbytek namiętności możesz głupstwo zbroić.
Aha! zacny człowieku! chciałeś mnie ustroić.
Na pokusy tak mało jesteś uzbrojony,
Że zaślubiasz mą córkę, a pożądasz żony.
Przez długi czas kręciłem się jak w błędném kole,
Sądząc, że lada chwila zamienią się role,
Lecz ta próba aż nadto moje zmysły łechce,
Wyznaje, że mam dosyć i więcéj już nie chcę.
Co do mnie, ta komedya jest moją obroną,
Ażeby ją odegrać byłam przymuszoną.
Jakto! Wierzysz?
No daléj! na co ten ambaras,
Bez żadnéj ceremonii wynosić się zaraz!
Mój zamiar...
Nie czas teraz na żadne gadania,
Natychmiast mi wychodzić z mojego mieszkania.
Ty sam ztąd wyjdziesz, tak, ty, który z niesłychaném
Zuchwalstwem chcesz przemawiać, jakbyś tu był panem