Kto? ja panie?
Tak, ty sam.
Za co mnie pan bierze
Nie tobie tłómaczenie mam zdawać w téj mierze.
Dla pańskiego spokoju wątpliwość rozwiążę.
Podłości znieść nie może panujący książę;
Jego wzroku pozorem kłamca nie oszuka,
I nie zwiedzie go cała obłudników sztuka,
jému pojęcie cnoty oczów nie zamyka,
Ceniąc zacnych, odróżnia łatwo nikczemnika.
I tu go nie złudziły pozory złowieszcze,
Bo zawikłańsze sprawy odkrywa on jeszcze.
Kiedy go książę badał na gruncie zbyt śliskim,
Poznał w nim już znanego pod inném nazwiskiem
Łotra, którego przestępstw szereg już wiadomy,
Mógłby historyą zbrodni pozapełniać tomy.
To też monarcha, słusznie będąc oburzony
Tak czarną niewdzięcznością dla was z jego strony,
Inne jego uczynki przyjmując w rachubę,
Przysłał mnie z nim do pana, lecz tylko na próbę,
By ocenić, gdzie w chęciach nikczemnych dojść może
I abym go zatrzymał w odpowiedniéj porze;
Wreszcie niepokój pański równie mając w cenie,
By ci dał ze wszystkiego zadośćuczynienie.
Tak, wszystko mam odebrać tému jegomości,
Zwrócić panu papiery, tytuły własności;
Książę w moc władzy sobie ustawą nadanej
Niszczy akt darowizny przez pana zeznany,
Nakoniec przebaczenie wspaniałe udziela
Za skrywanie szkatułki twego przyjaciela.
W ten sposób wola księcia nagrodę stanowi
Za zasługi, co niegdyś oddałeś krajowi;
W niespodziewanej chwili, dzisiaj jego władza
Dawną, zaszczytną służbę pańską wynagradza,
Byś wiedział, że zasada przez niego przyjęta
Może o złém zapomniéć, lecz dobre pamięta.
Niech będzie chwała niebu!