Strona:PL Molier - Świętoszek (tłum. Zalewski).djvu/8

Ta strona została przepisana.
p. pernelle.

Zostań, moja synowo, skróć sobie tę drogę,
Bez takich ceregieli ja się obyć mogę.

elmira.

Czcić panią, to powinność i chęć nasza szczera;
Lecz dlaczego się pani tak prędko wybiera?

p. pernelle.

Bo nie mogę już patrzeć na nieład w tym domu,
Gdzie, aby mnie dogodzić, nie przeszło nikomu
Przez głowę. Każdyby się nieporządkiém zrażał!
Na to com ja mówiła nikt tu nie uważał;
Nikogo nie szanują, naraz mówi wielu,
Jednem słowem, porządek, jak w wieży Babelu.

doryna.

Gdy....

p. pernelle.

Tyś jest pokojówka niezbyt w pracy prędka,
Lecz za to mocna w gębie i impertynentka;
O wszystkiém umiesz gadać, kłócisz się zażarcie.

damis.

Lecz....

p. pernelle.

Ty bo jesteś głupiec, mówię to otwarcie
Jako babka, mój wnuku; to jest moje zdanie.
Mówiłam twemu ojcu, że nie będzie w stanie
Dochować się niczego z ciebie; jesteś trzpiotem,
Nicponiem. Sam w przyszłości przekonasz się o tém.

maryanna.

Sądzę....

p. pernelle.

Ty jego siostra, udajesz skromniutką,
Potulną, taką grzeczną, usłużną, milutką,
Lecz wiész, że cicha woda, to mówią, rwie brzegi,
Wiem ja jak trzeba sądzić te twoje wybiegi.

elmira.

Jednak....

p. pernelle.

Moja synowo, przepraszam cię bardzo,
Ale chociaż w tym domu mojém zdaniem gardzą,
Muszę powiedziéć, że ty, zamiast do ostatka
Dawać im dobry przykład z siebie, jak ich matka
Nieboszka, rozrzutnicą jesteś i co rani
Moje serce, ubierasz się jak wielka pani.