mu się nie śniło być kupcem. Tyle tylko w tem prawdy, że był to człowiek niezmiernie uprzejmy [1], niezmiernie uczynny; że zaś znał się bardzo dobrze na suknach, wybierał je gdzie tylko mógł, kazał do siebie przysyłać i odstępował je znajomym za zapłatą.
Pan Jourdain. Niezmiernie się cieszę, że pana poznałem; mam nadzieję, iż zechcesz zaświadczyć przed wszystkimi, że mój ojciec był szlachcicem.
Covielle. Powiem to w oczy całemu światu.
Pan Jourdain. Serdecznie będę wdzięczny. Cóż pana tu sprowadza?
Covielle. Od czasu jak znałem nieboszczyka pańskiego ojca, najgodniejszego szlachcica, jak panu mówiłem, podróżowałem trochę, ot, tak, po całym świecie.
Pan Jourdain. Po całym świecie?
Covielle. Tak.
Pan Jourdain. To musi być bardzo daleko.
Covielle. Myślę sobie. Zaledwie przed czterema dniami wróciłem z odległych podróży, że zaś wszystko co pana dotyczy i mnie niezmiernie obchodzi, przyszedłem aby panu zwiastować najszczęśliwszą nowinę pod słońcem.
Pan Jourdain. Jakąż?
Covielle. Czy wiesz, że syn sułtana tureckiego bawi w mieście?
Pan Jourdain. Ja? Nie.
Covielle. Jakto! Przybył wraz ze swoim wspaniałym orszakiem; wszystko śpieszy go oglądać; przyjmują go w tym kraju z wszelkiemi zaszczytami, należnemi tak potężnemu władcy.
Pan Jourdain. Na honor, nic nie wiedziałem.
Covielle. Ale co najważniejsze, to iż się zakochał w twej córce.
- ↑ Człowiek niezmiernie uprzejmy, etc. Określenie sławne w literaturze i wielokrotnie naśladowane (Bliziński, Rozbitki).