Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

przymiotów tak samo, jak dla wad, które z pewnych jednostek, jak poniekąd z całej sfery, czynią misterny i bezużyteczny »przedmiot zbytku«. Jeżeli tak jest jeszcze dzisiaj, cóż dopiero było dawniej, gdy fakt szlachectwa dawał dopiero pełnię człowieczeństwa i obywatelstwa, wcielał olbrzymie przywileje materjalnej i moralnej natury. Że zaś stan szlachecki we Francji stale i coraz więcej z biegiem czasu pomnażał swoje kadry szczytami urzędniczego i finansowego mieszczaństwa, cóż dziwnego, że marzenie o szlachectwie było naturalnym kresem karjery niejednego mieszczanina.
Jak bardzo głęboko musi tkwić ta słabość w naturze ludzkiej, dowodzi fakt, iż najświatlejsze, najbardziej wyzwolone umysły, dusze ludzi mających skądinąd

    dów zaborczych za taksę przez dobrze widziane u rządu jednostki, w dość słabym stopniu były wyrazem istotnych rodowych splendorów; mimo to, brzmieniem swojem, hrabstwo (nawet osławione papieskie) stało się niebawem bardzo realnym i powszechnie uznanym atutem. To wszystko wytwarza w Polsce większą niż gdzieindziej nieuchwytność »sfery«, większe niż gdzieindziej pole do samozwańczej rangi społecznej i towarzyskiej, podczas gdy, równocześnie, ta »sfera« i ranga dłużej niż gdzieindziej zachowały swoje zupełnie pozytywne wartości (np. w ustroju rządowym Galicji do ostatnich prawie lat). Toteż, na tle tych odcieni, musiała się rozwinąć istna orgja snobizmu, który, mimo że budził czasem uśmiech, zawsze osiągał niezawodny i praktyczny skutek. Jest to jedna z pierwszych cech towarzyskich jaka uderza u nas obcego: znajomy mój, Francuz, który spędził kilka lat w Polsce, nazywał ją żartobliwie: le pays de la s-noblesse. Najwybitniejsze utwory literackie z samego końca XIX i początku XX wieku (Rodzina Połanieckich, Lalka, Podfilipski, Sprawa Dołęgi etc.), wypełnione są w znacznej części temi problemami.