Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/23

Ta strona została uwierzytelniona.

szaleństwa. Być może, tłem tego pogodnego nastroju było polepszenie stosunków z żoną Armandą[1], którą Molier zawsze ubóstwiał, a z którą faktycznie w owej epoce nastąpiło zbliżenie. W III akcie (sc. 9) jest urocza scenka sprzeczki kochanków, raz już przedstawiona w Zwadach miłosnych, drugi raz w Świętoszku, a tutaj podjęta znów z nową świeżością, również w tanecznym niemal rytmie dwóch symetrycznie poruszających się par. Armanda grała Lucyllę; otóż, jeżeli mamy wierzyć tradycji pochodzącej od współczesnych, Molier robi sobie tę przyjemność, iż, ustami Kleonta, kreśli istotny portret Armandy; a czyni to z tym akcentem czułości, poza którym, w istocie, można wyczuwać delikatne i tkliwe oświadczyny samego poety własnej żonie.


V.
Satyra na pedantyzm. — Montaigne, Rabelais. — Powodzenie utworu. Wznowienia.


Ten p. Jourdain, obok kultu dla urodzenia, dystynkcji, ma kult dla wiedzy. Kult ten jest głupi, powierzchowny, niedorzeczny, ot, taki, na jaki go stać; ale bardzo szczery i żywy. Jest coś wzruszającego w tem, kiedy, na sarkastyczne odezwanie żony: »Zapiszesz się może do szkoły, i dasz się rózgą ćwiczyć na stare lata?« odpowiada: »Czemu nie? dałby Bóg, abym mógł dostać rózgi tu, przy wszystkich, a wzamian umiał wszystko czego uczą w szkole«. Albo kiedy, oczarowany horyzontami, jakie mu odsłania nauczyciel filozofji, wykrzykuje raz po raz: »O, moi rodzice! jaki mam żal do was,

  1. Patrz Wstęp do Mizantropa (Bibl. Narod. Serja II, Nr. 2).