którego sam śpiewa) [1] La, la, la, la, la, la, la, la, la, la, la, la, la; la, la, la, la, la, la; la, la, la, la, la, la, la, la, la, la, la. Proszę w takt, jeśli łaska. La, la, la, la, la. Nogi prosto stawiać, la, la, la. Nie ruszać tak ramionami. La, la, la, la, la. Podnieść główkę. Stopy na zewnątrz. La, la, la. Piersi naprzód.
Pan Jourdain. No i cóż?
Nauczyciel muzyki. Ależ znakomicie!
Pan Jourdain. Aha, jeszcze coś! Naucz mnie pan ukłonu, jaki się składa na powitanie markizy [2]; będzie mi to niedługo potrzebne.
Nauczyciel tańca. Ukłon na powitanie markizy?
Pan Jourdain. Tak; markizy imieniem Dorymena [3].
Nauczyciel tańca. Niechże mi pan poda rękę.
Pan Jourdain. Nie; niech pan tylko pokaże; zapamiętam.
Nauczyciel tańca. Jeśli pan chce pozdrowić ją z wielkiem uszanowaniem, trzeba najpierw cofnąć się nieco wstecz przy pierwszym ukłonie, zbliżyć wśród trzech następnych, przy ostatnim zaś pochylić się aż do jej kolan.
Pan Jourdain. Niechże pan przepróbuje. (Nauczyciel tańca wykonywa potrójny ukłon). Dobrze.
PAN JOURDAIN, NAUCZYCIEL MUZYKI, NAUCZYCIEL TAŃCA, LOKAJ
Lokaj. Jaśnie panie, przybył mistrz fechtunku.
- ↑ którego sam śpiewa... Tekst ten można, oczywiście, przedłużyć lub nieco zmienić, nucąc go wedle użytej melodji.
- ↑ powitanie markizy... Przedtem już dowiedzieliśmy się, że ktoś ma przybyć, teraz słyszymy, że tym kimś jest jakaś markiza: powolutku coś się rozwija.
- ↑ Imieniem Dorymena... Imię to, w ówczesnej komedji, oznaczało zawsze zalotnicę, kobietę wątpliwych obyczajów, tak iż, tutaj, już to samo: »markiza imieniem Dory-