PAN JOURDAIN, LOKAJ
Pan Jourdain. Ech, tarmoście się ile wam się podoba; ja na to nie poradzę. Nie będę sobie niszczył szlafroka, aby was rozdzielać. Byłbym chyba szalony pchać się między nich i jeszcze oberwać guza.
NAUCZYCIEL FILOZOFJI, PAN JOURDAIN, LOKAJ
Nauczyciel filozofji, poprawiając kołnierz. Przystąpmyż do lekcji.
Pan Jourdain. Wierzaj pan, przykro mi, że pana tak poturbowali.
Nauczyciel filozofji. To drobnostka. Filozof umie z hartem znosić przeciwności losu; napiszę satyrę w stylu Juwenala, w której się załatwię z nimi jak należy. Nie mówmy już o tem. Czegóż się pan pragnie uczyć? [1]
Pan Jourdain. Czego się tylko da; chciałbym z całej duszy być uczonym. Nie mogę przeboleć, że rodzice nie dali mnie kształcić zamłodu we wszelkich umiejętnościach.
Nauczyciel filozofji. Chwalebne uczucie: nam sine doctrina, vita est quasi mortis imago. Rozumiesz pan to, umiesz po łacinie, oczywiście?
Pan Jourdain. Owszem; ale rób pan tak, jakbym nie umiał. Wytłumacz mi, co to znaczy.
Nauczyciel filozofji. Znaczy, że bez nauki, życie jest jakoby obrazem śmierci.
Pan Jourdain. Ten łacinnik ma słuszność.
- ↑ Czegóż się pan pragnie uczyć... — Podobna scena w Chmurach Arystofanesa: lekcja jaką tępy Strepsjades pobiera u Sokratesa.