Nauczyciel filozofji. Można wyrazić po pierwsze tak, jak pan to powiedziałeś: Piękna markizo, twoje piękne oczy sprawiły, iż umieram dla ciebie z miłości. Albo: Iż z miłości umieram dla ciebie, twoje piękne oczy sprawiły, piękna markizo. Albo: Sprawiły piękne oczy twoje, iż z miłości, piękna markizo, umieram dla ciebie. Albo: Oczy twoje, iż umieram, piękna markizo, dla ciebie z miłości, sprawiły. Albo: Dla ciebie, piękna markizo, iż umieram, sprawiły twoje piękne oczy, z miłości.
Pan Jourdain. Ale, z tych wszystkich sposobów, któryż jest najlepszy?
Nauczyciel filozofji. Ten, którego pan użyłeś
[1]: Piękna markizo, twoje piękne oczy sprawiły, iż umieram dla ciebie z miłości.
Pan Jourdain. A przecież ja się nie uczyłem: i tak udało mi się trafić odrazu! Dziękuję panu z całego serca; proszę przyjść jutro wcześnie.
Nauczyciel filozofji. Nieomieszkam.
PAN JOURDAIN, LOKAJ
Pan Jourdain do lokaja. Jakto! ubrania jeszcze nie przyniesiono?
Lokaj. Nie, proszę pana.
- ↑ Ten, którego... Francuski język ma składnię bardzo zwartą, tak iż niema prawie dwóch sposobów dobrego wyrażenia tej samej myśli. Stąd zdumienie pana Jourdain, iż on znalazł odrazu najlepszy sposób. Wciąż spotykamy u Moliera obronę zdrowego sensu, który rzekoma uczoność
głupców czy dziwaków. Przypomnijmy sobie wychowanie młodego Montaigne’a; tu wprawdzie nauka odegrała, w swojem poniżeniu, szczęśliwą rolę, ale nie mogła tego przeczuć. Dwóch najtęższych łacinników chodziło krok w krok za niemowlęciem, wraz z piastunką, którą też nauczono kilkunastu słów po łacinie, tak aby dziecko od samego zarania nie słyszało innego języka (Montaigne, Próby).