Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/74

Ta strona została uwierzytelniona.

Dorant. A pani Jourdain [1], jakże się miewa dzisiaj?
Pani Jourdain. Pani Jourdain miewa się tak jak może. [2]
Dorant. Oho! panie Jourdain, ależ pan dziś wspaniale wystrojony!
Pan Jourdain. Jak pan widzi.
Dorant. Doskonale panu, doprawdy, w tem ubraniu; niewielu młodych elegantów na dworze mogłoby się mierzyć z panem.
Pan Jourdain. He, he.
Pani Jourdain na stronie. Mądrala: tam go drapie gdzie go swędzi.
Dorant. Niech się pan obróci. Ależ to wybornie się przedstawia!
Pani Jourdain na stronie. Pewnie; tak samo głupio z przodu jak i z tyłu.
Dorant. Daję słowo, panie Jourdain, nie uwierzysz jak mi było śpieszno pana oglądać. Nikogo w świecie nie cenię tak jak pana; nie dalej jak dziś rano, w gabinecie królewskim [3], mówiłem właśnie o panu.
Pan Jourdain. Zbyt pan łaskaw na mnie, doprawdy, panie hrabio. (Do pani Jourdain) W gabinecie królewskim!
Dorant. Ale niech pan będzie łaskaw nakryć głowę.

Pan Jourdain. Panie hrabio, wiem co się komu należy.

  1. A pani Jourdain... Dorant ma przez całą tę scenę łaskawy pański tonik, który pobudza panią Jourdain do podwójnej dozy rubaszności.
  2. Miewa się jak może... Pani Jourdain, która przedstawia tu zdrowy rozum ludu, przemawia wciąż utartemi ludowemi przysłowiami i »porzekadłami«. Stanowią one zabawny kontrast z dystynkcją hrabiego Doranta.
  3. w gabinecie królewskim... Czy ten »rycerz przemysłu« w istocie bywa na królewskich pokojach, czy tylko się przechwala? I jedna i druga interpretacja jest jednako możliwa; w każdym razie ta druga mogła służyć Molierowi za osłonę przed zarzutem zuchwalstwa.