Pan Jourdain pocichu do pani Jourdain. A co? nie mówiłem?
Dorant. Policzmyż zatem, ile panu razem jestem winien.
Pan Jourdain pocichu do pani Jourdain. Oto masz swoje głupie podejrzenia.
Dorant. Czy pamięta pan dobrze, ile mi pan ogółem był łaskaw pożyczyć?
Pan Jourdain. Przypomnę sobie. Zrobiłem nawet małą notatkę [1]. Oto właśnie jest. Raz pożyczyłem panu dwieście ludwików.
Dorant. To prawda.
Pan Jourdain. Drugim razem sto dwadzieścia.
Dorant. Tak.
Pan Jourdain. Kiedyindziej znowu sto czterdzieści.
Dorant. Ma pan słuszność.
Pan Jourdain. To razem czterysta sześćdziesiąt ludwików, czyli pięć tysięcy sześćdziesiąt funtów.
Dorant. Zgadza się wybornie. Pięć tysięcy sześćdziesiąt funtów.
Pan Jourdain. Tysiąc ośmset trzydzieści dwa funty pańskiemu kapelusznikowi.
[2]
Dorant. Prawda.
Pan Jourdain. Dwa tysiące siedemset ośmdziesiąt funtów krawcowi.
Dorant. Rzeczywiście.
Pan Jourdain. Cztery tysiące trzysta siedemdziesiąt dziewięć funtów dwanaście soldów i ośm denarów innym dostawcom.
- ↑ małą notatkę... Nawyk rządnego i oszczędnego mieszczucha. Mimo wszystkich wylewów i zachwytów, zanotował sobie co do grosika każdą sumę.
- ↑ pańskiemu kapelusznikowi... Zdaje się, że hrabia odsyłał wprost swoich dostawców do p. Jourdain!
ich Rozbitkach, w których stary Dzieńdzierzyński posiada wiele rysów zaczerpniętych z Mieszczanina szlachcicem.