Pan Jourdain pocichu do pani Jourdain. Milczże już raz!
Pani Jourdain pocichu do pana Jourdain. Wyssie cię do ostatniego szeląga.
Pan Jourdain pocichu do pani Jourdain. Nie zmil czysz?
Dorant. Każdy ze znajomych najchętniej mi wygodzi tą drobnostką; ponieważ jednak pana uważam za najlepszego przyjaciela, sądziłbym iż uraziłbym go, gdybym się zwrócił gdzieindziej.
Pan Jourdain. Zbyt wiele zaszczytu dla mnie, panie hrabio. Pójdę zaraz przynieść tę sumkę.
Pani Jourdain pocichu do pana Jourdain. Co, jeszcze będziesz wpychał w niego pieniądze?
Pan Jourdain pocichu do pani Jourdain. Cóż robić? Jakże chcesz, abym odmówił takiej osobie, człowiekowi który mówił [1] o mnie dziś rano w gabinecie królewskim?
Pani Jourdain pocichu do pana Jourdain. Z ciebie doprawdy skończony i dozgonny dudek.
DORANT, PANI JOURDAIN, MICHASIA
Dorant. Wydaje mi się pani jakoś nie w humorze. Co pani jest, pani Jourdain?
Pani Jourdain. Co mi ma być? kontentam jak szczupak na patelni.
Dorant. Gdzież bawi córka pani, panna Lucylla, że nie mam zaszczytu jej oglądać?
- ↑ Człowiekowi, który mówił... P. Jourdain jest jak zahipnotyzowany: ten człowiek, w innych okolicznościach z pewnością ostrożny i podejrzliwy, tu, opanowany swą manją, nawet nie dopuszcza myśli, że coś, co schlebia jego urojeniu, mogłoby nie być prawdą.