siaj mam podejrzenia. Coś mi się wszystko widzi, że tu się kryje jakaś romansowa sprawka; koniecznie muszę wybadać co to takiego. Ale pomówmy o córce. Wiesz, jak Kleont [1] ją kocha: jest to człowiek zupełnie po mojej myśli; pragnę szczerze dopomóc jego staraniom i, jeśli się uda, oddać mu Lucyllę.
Michasia. Niech mi pani wierzy, że jestem uszczęśliwiona z tych zamiarów; jeżeli bowiem Kleont [2] się pani podoba dla córki, mnie nie mniej przypadł do smaku jego służący dla mnie samej i pragnęłabym, aby, w cieniu tamtego małżeństwa, mogło i nasze przyjść do skutku.
Pani Jourdain. Idź w mojem imieniu odszukać Kleonta, i powiedz mu, niech przybędzie bezzwłocznie, abyśmy mogli razem przedstawić mężowi jego życzenia.
Michasia. Śpieszę, proszę pani, z ochotą; nie mogła mnie pani bardziej ucieszyć. (Sama) Mam nadzieję, że jest ktoś, kto podzieli ze mną tę radość.
KLEONT, COVIELLE, MICHASIA
Michasia do Kleonta. Doprawdy, zjawia się pan jak na zawołanie! Mam wesołą nowinę dla pana: właśnie...
Kleont. Usuń się, przewrotna, i nie staraj się mnie oszukać zdradzieckim szczebiotem.
Michasia. Jakto! tak pan przyjmuje...
Kleont. Odejdź, powtarzam; i śpiesz powiedzieć swej niewiernej pani, że już w życiu nie uda się jej wywieść w pole zbyt łatwowiernego Kleonta.