Ta strona została uwierzytelniona.
Michasia. Cóż to za kołowacizna? Mój poczciwy Covielle, może ty mi powiesz, co to wszystko znaczy?
Covielie. Poczciwy Covielle, ty żmijko mała! Dalej, prędko, znikaj mi z oczu, niegodziwa, i zostaw mnie w spokoju.
Michasia. Jakto! ty także...
Covielle. Ruszaj z mych oczu, powtarzam, i w życiu nie mów do mnie.
Michasia na stronie. Aj, cóż za mucha ukąsiła ich obu? Chodźmy donieść panience [1] o tej ładnej historji.
SCENA DZIEWIĄTA
KLEONT, COVIELLE
KLEONT, COVIELLE
Kleont. Ha! w ten sposób obchodzić się ze swoim wielbicielem, i to najwierniejszym, najprzywiązańszym, jaki kiedykolwiek istniał!
- ↑ Chodźmy donieść panience... Tu zapowiada niejako Molier scenę sprzeczki kochanków. Temat ten ujął Molier już dwa razy: w Zwadach miłosnych i w Świętoszku, za każdym razem dając mu nowy wdzięk i odmienny charakter. W tamtych sztukach zwada toczy się wierszem; tu, prozą: co za tem idzie, tok jej jest żywszy, bardziej ucinkowy. Na takiej »zwadzie miłosnej« ciągnącej się przez trzy akty, oparł, włoski uczeń Moliera, Goldoni, swoją komedję l’Inamorati (Zakochani); zwady te i nieporozumienia wypełniają prawie wyłącznie komedje Marivaux. Zdaje się, że te sceny są, w życiu, potrzebą młodych i kochających się serc, odświeżają atmosferę, chronią miłość od mdłości, dają im już w myśli kosztować słodyczy pojednania; tak iż, mogąc jednem słowem wyjaśnić całą sprzeczkę, wolą ją doprowadzić aż do samej krawędzi. Inna rzecz, że później wplata się w to miłość własna, i że trudno kochankom uchwycić moment kiedy oboje skłonni są do pogodzenia, i zwykle, kiedy w jednem sercu uraza ustępuje tkliwości, zaczyna ona ze zdwojoną siłą budzić się w drugiem: w ten sposób powstaje ta »huśtawka« wybornie uchwycona przez Moliera. Są to zarazem próby siły, które rozstrzygają o układzie zobopólnego stosunku.