godny sposób w jaki przyjęłaś me zapały, dobrze więc, niewdzięczna, widzisz mnie po raz ostatni w życiu; idę, zdala od ciebie, umrzeć z miłości i żalu.
Covielle do Michasi. I ja za panem.
Lucylla do Kleonta, który chce odchodzić. Kleoncie!
Michasia do Covielle’a, który idzie za panem. Covielle
Kleont zatrzymując się. Co takiego?
Covielle zatrzymując się również. O co chodzi?
Lucylla. Gdzie idziesz?
Kleont. Już powiedziałem.
Covielle. Idziemy umrzeć. [1]
Lucylla. Ty chcesz umrzeć, Kleoncie?
Kleont. Tak, okrutna, skoro tego pragniesz.
Lucylla. Ja! ja pragnę, abyś umarł?!
Kleont. Tak, ty.
Lucylla. I któż ci to powiedział?!
Kleont zbliżając się do Lucylli. Czy nie znaczy iż chcesz mojej śmierci, skoro nie chcesz rozprószyć [2] mego niepokoju?
Lucylla. Czyż to moja wina? toż, gdybyś chciał wysłuchać, byłabym ci dawno wyjaśniła, że owo chłodne przyjęcie dziś rano spowodowała jedynie obecność starej ciotki [3], która uważa, iż samo zbliżenie mężczyzny
- ↑ Idziemy umrzec... W tym momencie, echo to działa bardzo zabawnie.
- ↑ Nie chcesz rozprószyć... Wszak chciała rozprószyć, ale on nie chciał słuchać! Ale czyż usłyszałby inaczej ten słodki wykrzyknik: »Ja! ja pragnę, abyś umarł?« Tak oto kochankowie stwarzają sobie sztucznie owe wzruszenia, które w naturalny sposób mogłyby się zrodzić jedynie na tle ciężkich przejść życiowych.
- ↑ Obecnością starej ciotki... Ta niespodziana »ciotka« jest ilustracją jak błahy punkt wyjścia miewają owe zwady miłosne, które później mogą się rozwinąć w poważne nieporozumienia; z drugiej strony dowodzi ona, jak niedbale i bez troski kreślił Molier tę sztukę, poprzestając na lada nitce, aby nią luźno zeszyć te zabawne scenki. Scena ta, tak miła sama w sobie, nie ma ani przygotowania w charakte-