Strona:PL Molier - Mieszczanin szlachcicem.pdf/94

Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA DWUNASTA

KLEONT, PAN JOURDAIN, PANI JOURDAIN, LUCYLLA, COVIELLE, MICHASIA


Kleont. Panie, nie chciałem się uciekać do niczyjego pośrednictwa, aby panu przedłożyć prośbę z którą noszę się już oddawna. Dotyczy mnie ona dosyć blisko, abym miał prawo sam z nią wystąpić; bez długich tedy omówień, powiem panu, iż śmiem ubiegać się o łaskę zostania pańskim zięciem.
Pan Jourdain. Zanim odpowiem, proszę, chciej mnie objaśnić czy jesteś szlachcicem?

Kleont. Szanowny panie, większość ludzi nie wahałaby się długo na mem miejscu z odpowiedzią; ten i ów przywłaszcza sobie tę godność bez najmniejszego skrupułu; kradzież taka stała się dzisiaj niemal zwyczajem. Co do mnie, wyznaję [1], że mam na tym punkcie nieco surowsze zapatrywania. Uważam, że wszelkie szalbierstwo niegodne jest uczciwego człowieka, że dowodem niskich uczuć jest ukrywać urodzenie które niebo dało nam w udziele, stroić się w oczach świata w samozwańcze tytuły oraz podawać za to, czem się nie jest w istocie. Pochodzę z rodziny, która oddawna, z ojca na syna, piastowała zaszczytne urzędy; miałem honor spędzić sześć lat w służbie wojskowej [2], i posiadam na tyle majątku aby zajmować w świecie miejsce dość poczesne; mimo to jednak, nie chcę nadużywać miana, do którego wielu na mem miejscu

  1. Co do mnie, wyznaję... Tu Molier wyraża swoją własną myśl.
  2. Sześć lat w służbie wojskowej... Sądzę, iż Kleont mógł mieć około lat 30, co w owej epoce było wiekiem wcale poważnym: w każdym razie niebardzo mu przystały te młodzieńcze zwady z Lucyllą o urojoną błahostkę. Raz po razu trzeba przypominać sobie, że to nie komedja, ale widowisko.