Strona:PL Molier - Pocieszne wykwintnisie.pdf/52

Ta strona została uwierzytelniona.
MARYŚKA

Nazwał go markizem de Maskaryj.

MAGDUSIA

Ach, droga! markiz! markiz[1]! Idź, powiedz prędko, że może nas oglądać. To z pewnością jakiś wytworny umysł, który musiał zasłyszeć o nas.

KASIA

Z pewnością, droga!

MAGDUSIA

Trzeba go przyjąć tu na dole; to będzie lepiej, niż w naszym pokoiku. Poprawmyż choć trochę włosy i starajmy się godnie podtrzymać reputację. Prędko, śpiesz i podaj nam tutaj poradnik wdzięków.

MARYŚKA

Jak mi Bóg miły, panienko, nie wiem co to za zwierzę; trza mówić po krześcijańsku, jeśli panienka chce, aby ją człek rozumiał.

KASIA

Przynieś więc zwierciadło, ciemna ignorantko, i strzeż się, byś nie zbrukała jego czystej powierzchni odbiciem swego obrazu.


  1. Markiz... markiz... Przygrywka do wojny, którą Molier wyda markizom, ośmieszając doszczętnie pod tem mianem typ dworskiego złotego młodzieńca. (Krytyka Szkoły żon, Improwizacja w Wersalu, Podziękowanie Królowi Jegomości, Mizantrop, etc.). Panny nie dziwią się tej nieoczekiwanej wizycie; było zwyczajem Wykwintniś, zwłaszcza na prowincji, że pozostawały o pewnych godzinach w domu i przyjmowały każdego, kto zechciał je odwiedzić.