Strona:PL Molier - Pocieszne wykwintnisie.pdf/70

Ta strona została uwierzytelniona.
MASCARILLE

Niech panie raczą nieco skierować na te rękawiczki zainteresowanie swego powonienia.

MAGDUSIA

Pachną niewypowiedzianie miło.

KASIA

Nigdy jeszcze piękniejsza woń nie podrażniła mego organu.

MASCARILLE

A to?

(Daje im wąchać[1] swą pudrowaną perukę).
MADGDUSIA

Nieporównanie! ten zapach wnika do ostatnich zaułków naszej wrażliwości.

MASCARILLE

Nie mówią panie nic o moich piórach! Jak wam się zdają?

KASIA.

Strasznie[2] ładne.

MASCARILLE

Czy wiecie, że pojedyncze ździebełko kosztuje całego ludwika? Co do mnie, mam już tę słabość, że w każdej rzeczy pociąga mnie to co najpiękniejsze i najdroższe.

MAGDUSIA

Muszą nas tedy łączyć nici niewidzialnej sympatii. Ja

  1. Daje im wąchać... Czyż potrzeba zwracać uwagę, ile chamstwa jest pod tym wykwintem, który każe obwąchiwać perukę, wyszczególnia cenę każdego piórka etc.
  2. Strasznie, szalenie, słowa dziś spospolitowane, wówczas stanowiły specjalność języka Wykwintniś, używane w okolicznościach nie mających nic strasznego (terrriblement). Interesujący dokument ścierania się języka. (Patrz Wstęp).