Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/116

Ta strona została przepisana.

Jakób. Właśnie widziałem jak krążył po ogrodzie. A w czem były schowane?
Harpagon. W szkatułce.
Jakób. To, to, to. Widziałem u niego szkatułkę.
Harpagon. Jakże wyglądała ta szkatułka? Przekonamy się zaraz czy to ta sama.
Jakób. Jak wyglądała?
Harpagon. Tak.
Jakób. Wyglądała.. No… jak szkatułka.
Komisarz. To się rozumie. Ale opisz ją nieco dokładniej.
Jakób. No, taka duża szkatułka.
Harpagon. Ta, którą skradziona, była mała.
Jakób. No tak, niby mała, jeśli brać rzecz z tej strony, ale mówię że duża, przez wzgląd na zawartość.
Komisarz. Jakiego koloru?
Jakób. Koloru?
Komisarz. Tak.
Jakób. Koloru… niby koloru… może mi pan podda wyrażenie.
Harpagon. No?
Jakób. Nie była czerwona?
Harpagon. Nie, szara.
Jakób. Właśnie; czerwono-szara, to chciałem powiedzieć.

Harpagon. Niema wątpliwości[1]; z pewnością ta sama. Pisz pan, panie komisarzu. Zapisz pan jego zeznanie. O nieba! komuż dzisiaj zaufać! nie można już za nikogo ręczyć; po tem co zaszło, wierzę że byłbym zdolny okraść sam siebie.

  1. Niema wątpliwości… Harpagon, jak wielu ludzi przejętych namiętnością, sam dał informacje które miał zamiar wydobyć. (Podobnie p. de Pourceaugnac w scenie w Zbryganim w I akcie). Bierna rola komisarza przy tem osobliwem śledztwie świadczy o małej trosce tego organu władzy o istotny wymiar sprawiedliwości.