Strona:PL Molier - Skąpiec.pdf/117

Ta strona została przepisana.

Jakób do Harpagona. Panie, właśnie rządca nadchodzi. Niechże mu pan nie powie bodaj, że to ja go wydałem.

SCENA TRZECIA[1]
HARPAGON, KOMISARZ, WALERY, JAKÓB

Harpagon. Zbliż się tu, wyznaj najczarniejszy postępek, najniegodziwszy zamach, jaki kiedykolwiek popełniono na ziemi!
Walery. O co chodzi?
Harpagon. Jakto, zdrajco! nie rumienisz się za swą zbrodnię?
Walery. Jaką zbrodnię?
Harpagon. Jaką zbrodnię, bezwstydny! nie wiesz niby o czem mówię! Próżno udawać; cała rzecz odkryta; dowiedziałem się o wszystkiem. Jak śmiałeś nadużyć mej dobroci, wciskać się w dom aby mnie zdradzić, aby mnie podejść w sposób tak haniebny?
Walery. Panie, skoro więc wszystko odkryto, nie będę szukał wykrętów; nie chcę się niczego wypierać.
Jakób na stronie. Ej, ej, czyżbym, sam o tem nie wiedząc, trafił w sedno?
Walery. Zamiarem moim było mówić z panem, i czekałem tylko pomyślniejszych okoliczności; ale, skoro tak się stało, zaklinam byś się nie unosił, i raczył wysłuchać mago usprawiedliwienia.
Harpagon. I cóż za usprawiedliwienie możesz przytoczyć, złodzieju nikczemny?

Walery. Och, panie, nie zasłużyłem na takie nazwisko. To prawda, zawiniłem ciężko względem pana, ale, zważywszy wszystko, błąd mój jest do przebaczenia.

  1. Scena trzecia. Komiczne quiproquo między Harpagonem a Walerym jest czysto farsowe. Mimo że długo trwa, jest tak zabawnie przeprowadzone, iż budzi nieodpartą wesołość.